Zapraszam na wystawę
Nowocześni: turyści / Michał Smandek -
Teleport Process / Jacek Kołodziejski -
Terrarium.
Otwarcie 18.01.2013 godz. 18.00 w Galerii Sztuki Współczesnej BWA Sokół
w Nowym Sączu. Wystawa potrwa do 17.02.2013; kurator: Łukasz Białkowski
Nowocześni: turyści
Początek XIX wieku – narodziny epoki nowoczesnej – to czas wysypu
przewodników turystycznych, z kultowym wydawnictwami Baedekera na czele.
Będąc charakterystycznym elementem nowoczesności, turystyka oddaje całą
jej złożoność i wewnętrzne poplątanie. Fascynację egzotycznymi
gatunkami zwierząt, której towarzyszyło ich tępienie. Ciekawość świata,
którą sprowadzono do wizytowania atrakcji turystycznych – teatru, gdzie
nowoczesny człowiek oglądał swoje pragnienia i wyobrażenia o świecie.
W szerszym ujęciu turystyka oddaje napięcie między romantyczną potrzebą
doświadczenia pierwotności natury, a procesem przemysłowej eksploatacji
globu. W turystyce wyraża się więc doskonale złożoność i systemowa
ambiwalencja człowieka nowoczesnego: wytwarzanie sztucznego świata,
który przerażał, i od którego człowiek uciekał, oraz poszukiwanie
utraconego raju, naturalności, która gdy ją znajdywano, okazywała się
zbyt dzika, by nie poddawać jej kontroli.
Chociaż faktycznie prace pokazywane
w ramach Nowocześni: turyści powstawały w wyniku podróży, wypadów za
miasto, długich spacerów i obserwacji natury, to oczywiście turystyki
Jacka Kołodziejskiego i Michała Smandka nie powinniśmy brać zbyt
dosłownie. Fotografie Jacka Kołodziejskiego powstawały w ciągu ostatnich
czterech lat podczas wycieczek po południowej Francji, Chorwacji
i Polsce. Ale Jacek mówi wprost: „Nie mam duszy podróżnika, a przygody
w egzotycznych krajach raczej mnie przerażają”. W efekcie wybierał
miejsca, gdzie technologia namacalnie stykała się z przyrodą i gdzie
było bezpiecznie. Wśród nich znalazły się park Camargue położony na
mokradłach i bagnach rezerwat, w którym żyją dzikie białe konie i przez
który prowadzą komfortowe, asfaltowe ścieżki. Następnie Jacek
Kołodziejski fotografował kładki nad autostradą, które pozwalają na
migracje zwierząt, potem hotel w Langwedocji z „dziką”, ale starannie
pielęgnowaną roślinnością. Świadomie szukał pewnego terrarium, gdy
jednak wchodził w te sztucznie wypreparowane miejsca, okazywało się, że
miał do czynienia z przyrodą w całej jej spontaniczności i żywiołowości.
Michał Smandek jeździ po świecie
szukając miejsc, gdzie przyroda wydaje się nietknięta przez człowieka.
Krater Meke Gölü, biała powierzchnia słonego jeziora Tuz w Turcji, Cabo
de Gata w Hiszpanii, Cabo de Sao Vincente w Portugalii to tylko kilka
lokalizacji, w których dokonywał swoich interwencji. Podróżuje od paru
lat, sycąc się klimatem pustynnych obszarów USA i odludnymi rejonami
Azji. Interesuje go przyroda w swojej pierwotności i prostocie, sięga
więc po proste substancje chemiczne i opiera swoje prace na
nieskomplikowanych procesach fizycznych. Pracując z naturą, staje się
eksperymentatorem i wykorzystuje praktyki znane z nauki. W rezultacie
okazuje się, że w jego pracach nie mamy do czynienia z przyrodą, ale
czymś wytworzonym i sztucznym. Materia organiczna i nieorganiczna, która
miała mówić sama za siebie, zaczyna mówić dzięki ingerencjom Michała.
Michał
z fizyki miał piątkę. Dlatego nie wierzy naukowcom i co tylko możliwe
chce sprawdzić samemu. Od początku do końca: wzory, reguły, definicje –
wszystko, co składa się na obraz świata. Zaczął skromnie, od rodzinnego
Śląska. Wędrował po krainie hałd i wyrobisk. Na początku sprawdzał
podstawy: łamliwość gałęzi, gęstość powietrza, kąty padania światła.
Potem za niewielkie pieniądze udało mu się wyjechać i eksperymenty
nabrały rozmachu: w USA sprawdzał parowanie wody i jej relacje
z substancjami stałymi. Następnie wykonał kilka testów poświęconych
ciśnieniu atmosferycznemu. Okazały się one sukcesem, a zachęcony
wynikami Smandek udał się do Turcji, gdzie badał krystalizowanie się
chlorku sodu i rzutowane przez kryształy widmo. Od klasycznej fizyki
Newtonowskiej przeszedł wówczas do teorii względności i zajął się
zgłębianiem czarnych dziur. Jego wiedza wzbogaca się z każdą wyprawą.
Rozwijając swoje umiejętności, Smandek opanował fizykę kwantową
i opatentował wzór na teleportację. W Nowym Sączu w ramach
naukowo-artystycznego eksperymentu bryłki lodu postawione w galerii
zamienią się w wodę, następnie wyparują i pojawią się na zewnątrz znów
w postaci lodu. To niezwykłe zjawisko na północy planety obserwowane
będzie po raz pierwszy.
Żyć
w terrarium nie jest łatwo. Nie chodzi o to, że w środku często brzydko
pachnie. W terrarium przede wszystkim trzeba ciągle łudzić i udawać
przed samym sobą. Niby rosną w terrarium żywe rośliny, ale co to za
natura tak doskonale wychuchana i wypieszczona? Że są tu zwierzęta też
niby jest oczywiste, ale co to za zwierzęta? Każde zbadane, wymyte
i sterylne. Niby to wszystko dzikie, ale jakieś takie oswojone.
Wprawdzie czasem wymyka się spod kontroli, ale tylko na krótko. Trzeba
więc wszystko samemu sobie dopowiadać albo ciągle na coś przymykać oczy.
I w każdym terrarium jest tak samo. W terrarium zwanym Puszczą
Kampinoską, terrarium zwanym Warszawą, Berlinem, Polską. Ba, nawet
w terrarium o nazwie Ziemia. Mówią, że to samo tyczy się terrarium
zwanego Kosmosem. Wszędzie to samo. Wszystko doskonale opisane,
zmierzone i od A do Z wykreowane.
Łukasz Białkowski
No comments:
Post a Comment